Strumień urzędniczej kasy
|Można określić to jednym słowem – manipulacja. O ile na początku urzędowania gabinetu prezydenta Biedronia jeszcze się hamowano z wydatkami, a szczególnie z podwyżkami i awansami, o tyle teraz rozwiązał się z nimi worek. Medialnie miało to wyglądać tak. Miasto tonie w długach trzeba oszczędzać niemal na wszystkim.
Nakazano radnym pić na sesji kranówkę, pozwalniano i ograniczono pensję niektórym urzędnikom, zwolniono tu i tam jakiegoś prezesa, któremu teraz trzeba wypłacić odprawę w kwocie 26 tys. Zwolniono prawników świadczących usługi ratuszowi, którym także płaci się odszkodowania. Zwolniono 16 pracowników z miejskiej spółki, a długoletnim, zasłużonym pracownikom pozabierano dodatki funkcyjne wypłacane liderom, czyli pracownikom, którzy wdrażali nowych adeptów w tajniki swojego zawodu.
Doszło nawet do tego, że przestano płacić ludziom za uprawnienia jakie zdobyli na kursach szkoląc się za własne pieniądze, a uprawnienia takie były nieodzowne, by wykonywać samodzielnie wyuczony zawód. Na tej operacji miano zaoszczędzić 1 ml złotych: 500 na zwolnieniach, a drugie tyle na reorganizacjach.
Rzeczywistość maluje inny, bardziej przygnębiający obraz dla przeciętnego Słupszczanina zatrudnionego na śmieciówce i zarabiającego miesięcznie 1300 zł. Popularne porzekadło mówi, że władza psuje ludzi, a ryba psuje się od głowy. Tak się niestety stało. Ostatnio miasto żyje wysokimi podwyżkami wśród urzędników tzw, gwardii przybocznej prezydenta.
Biuro prasowe ratusza oficjalnie potwierdziło informację o tym kto dostał i za co dodatek.Ratusz awanse uzasadnia dodatkowymi zadaniami jakie mają do wykonania pracownicy. Zacznijmy od szczebla najwyższego: na początku roku prezydent Biedroń przyznał Markowi Biernackiemu – wiceprezydentowi ekstra 2955 zł brutto za koordynowanie przygotowania m.in. planu naprawczego akwaparku.
Wiceprezydent Krystyna Danilecka – Wojewódzka otrzymała dodatkowe 2700 zł brutto dodatku specjalnego miesięcznie za dodatkowe obowiązki związane z przygotowaniem reformy w słupskiej oświacie. w wyniku której nauczycielom i pracownikom administracyjnym zmniejszono wymiar etatów, a 14 pedagogów znalazło się na bruku.
Dyrektor biura prezydenta Marcin Anaszewicz dostał dodatek 7,5 tys. zł zasadniczego wynagrodzenia i 2,4 tys. zł dodatku specjalnego. Między grudniem a marcem szef biura pobierał dodatek za dodatkową pracę w związku z przygotowywaniem raportu otwarcia. Zaś od kwietnia do końca września ten sam dodatek przysługuje mu za koordynację „procesu zmian organizacyjnych w jednostkach, instytucjach oraz spółkach podległych Prezydentowi Miasta Słupska” Umowa o pracę dyrektora Marcina Anaszewicza kończy się we wrześniu. Już dziś wiadomo, że zostanie przedłużona na czas nieokreślony. Na dogodnych dla niego dotychczasowych warunkach.
Kierownik referatu komunikacji społecznej i mediów dostał dodatkowo 1 tys zł. Do pensji, zarabia teraz łącznie 3,3 tys zł.
Kierownik referatu dialogu społecznego także zarabiał więcej, od maja do sierpnia dodatkowo do pensji zasadniczej 3tys zł dostawał dodatek funkcyjny 500 zł. Urzędnik od 1 sierpnia awansował na czas nieokreślony i otrzymał dodatkowe 620 zł dodatku do pensji zasadniczej i 237 zł dodatku funkcyjnego.
Ponadto jedna osoba awansowała na stanowisko inspektora i otrzymuje teraz 350 zł dodatku do pensji 2,3 tys. – poinformowała Karolina Chalecka z biura prasowego prezydenta.
To tylko czubek góry lodowej. Inny obraz mera miasta wykreowały media, inny mają Słupszczanie.
Do tej listy płac można dorzucić pełna listę zakupów i delegacji z publicznych pieniędzy jaką nasi urzędnicy zwyczajnie przejedli.
Oto ona. Zachęcamy do lektury.
http://bip.um.slupsk.pl/rejestr_umow/?pix=0
Informacja w sprawie wzrostu pensji w Biurze Prezydenta Miasta Słupska trafiła też do niektórych radnych. Robert Kujawski zapowiedział w tej sprawie interpelację.